Przejdź do treści

DOTACJE

Uprzejmie informujemy, że w związku z trwającą rozbudową Muzeum wystawa dotycząca obozów pracy przymusowej od dnia 9 czerwca 2025 r. będzie niedostępna do odwołania. Dostępna będzie wystawa poświęcona obozowi karno-śledczemu w Żabikowie oraz teren poobozowy. Godziny otwarcia Muzeum pozostają bez zmian.

Ewakuacja kolejowa więźniów obozu

Po skontrolowaniu składu osobowego więźniów uformowano kolumnę transportową liczącą od 400 do 450 osób. Około godz. 2.00 w nocy więźniowie opuścili obóz. Komendę nad ewakuowanymi przejął SS-Hauptscharführer Rudolf Heidrich. Pod eskortą esesmanów więźniów poprowadzono w kierunku stacji kolejowej w Luboniu. Zaraz po przekroczeniu bramy obozowej zastrzelony został więzień Kazimierz Młokosiewicz. W trakcie marszu zginął także Leon Bąbelek. W skład kolumny wchodzili więźniowie polityczni. Po przybyciu na stację kolejową załadowani zostali do trzech wagonów towarowych. Panował w nich ścisk, zaduch, więźniowie nie mieli możliwości poruszania się. W godzinach porannych około godz. 7.00 pociąg wiozący więźniów minął stację kolejową w Kościanie, kierując się w stronę Leszna i dalej Głogowa. W okolicach Głogowa pociąg zatrzymano na bocznicy. Z powodu trudnych warunków sanitarnych panujących podczas deportacji oraz braku wody i pożywienia, więźniowie tracili przytomność. Ostatecznie transport z ewakuowanymi z Żabikowa więźniami politycznymi na bocznicy obozu koncentracyjnego Sachsenhausen stanął w dniu 22 stycznia 1945 r. Po otwarciu wagonów wyjęto z nich 37 ciał więźniów, którzy zmarli podczas ewakuacji.Karta personalna Feliksa Lebeka, ur. 28 marca 1915 r., ewakuowanego transportem kolejowym z Żabikowa do KL Sachsenhausen. Ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej w WarszawieKarta personalna Bolesława Mocka, ur. 4 października 1919 r., ewakuowanego transportem kolejowym z Żabikowa do KL Sachsenhausen. Ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej w WarszawieKarta personalna Kazimierza Szczerkowskiego, ur. 29 listopada 1912 r., z widoczną na rewersie adnotacją wskazującą jako przyczynę osadzenia przynależność do Armii Krajowej, ewakuowanego transportem kolejowym z Żabikowa do KL Sachsenhausen. Ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej w WarszawieWięźniowie obozu w Żabikowie, deportowani do KL Sachsenhausen drogą kolejową w styczniu 1945 r. Ludwik Berus, ewakuowany koleją do KL Sachsenhausen, skąd przeniesiony został do KL Dachau. Po wojnie powrócił do Polski Antoni Szyjka, od czasu ewakuacji (transport kolejowy do KL Sachsenhausen) ślad po nim zaginął Maksymilian Ferlas, zmarł w KL Sachsenhausen po kilku dniach od przewiezienia ks. Bolesław Jordan, zginął podczas ewakuacji kolejowej do KL SachsenhausenKonrad Kolszewski, zamordowany podczas ewakuacji kolejowej obozu Józef Pasieka, ewakuowany koleją do KL Sachsenhausen. Ślad po nim zaginął ks. Jan Stachowiak, ewakuowany koleją do KL Sachsenhausen. Fot. ze zbiorów parafii pw. Niepokalanego Serca NMP i św. Mikołaja w Grabowie nad ProsnąZe wspomnień Franciszka Sayny, byłego więźnia, na temat ewakuacji kolejowej obozu karno-śledczego w Żabikowie w styczniu 1945 r.[1] Jako ostatnich wyprowadzono nas na plac obozu karnego przed komendanturę. Tam oczekiwali więźniowie pozostałych bloków obozu politycznego. Ustawiono nas w szeregi po 5 osób alfabetycznie według nazwisk i jeden Oberscharführer, którego nazwiska już nie pamiętam, przystąpił do sprawdzania nazwisk z kartoteką. Obóz karny był tej nocy już pusty, drzwi do poszczególnych baraków stały otworem. Zamknięty był natomiast znajdujący się przy dużej bramie wyjściowej duży bunkier. Opróżnione też już były baraki komendantury obozu, a z magazynów coś ładowano na samochody. Zaś teren obozu był usiany licznymi ogniskami, w których palono akta. Może około 2 do 3 w nocy dnia 22 stycznia 1945 r. [właść. data 20 stycznia 1945 r. – przyp. R.W.] wyprowadzono nas przy wściekłych krzykach, prawie biegiem w kierunku stacji w Luboniu. Zaraz po przekroczeniu bramy obozu został zastrzelony jeden kulawy więzień nazwiskiem Bąbelek[2], a chwilę potem drugi nazwiskiem Ciesielski[3], stary człowiek z zawodu leśnik. Na stacji w Luboniu wtłoczono paręset więźniów politycznych za pomocą bicia kolbami do trzech krytych wagonów towarowych (dwa 20 i jeden 30-tonowy) i wywieziono do obozu Sachsenhausen. Ze wspomnień Bolesława Mocka, byłego więźnia, na temat ewakuacji kolejowej obozu karno-śledczego w Żabikowie w styczniu 1945 r.[1] Nad ranem 23 stycznia otwarciu drzwi wagonu towarzyszyły wściekłe wrzaski esmanów. Byliśmy na bocznicy kolejowej obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Wyskoczyliśmy i rzuciliśmy się do jedzenia śniegu w celu ugaszenia pragnienia. Śnieg w mgnieniu oka zniknął wokół wagonu. Nie reagowaliśmy na żadne rozkazy. Ta piekielna noc sprawiła, że w wagonie pozostało 30 trupów. Dwóch jeszcze odżyło w czasie przewożenia na wózkach do obozu. W transporcie tym zginął ks. Jordan[4], który przed wojną przez pewien okres czasu był wikarym w Kościanie.  Zaprowadzono nas do obozu, gdzie więźniowie Polscy wypytywali się odnośnie Żabikowa i sytuacji na froncie wschodnim. Po dwóch tygodniach dostali się do Sachsenhausen ci, którzy byli w górnej części obozu w Żabikowie[5]. 21 stycznia[6] wyprowadzili ich z obozu i pędzili pieszo. Mówili, że barak z chorymi został spalony.  [1] AMMŻ, sygn.: L/462.  [2] Leon Bąbelek, ur. 8 czerwca 1902 r. we Władysławowie (pow. Nowy Tomyśl). Aresztowany 9 listopada 1944 r. Osadzony w Żabikowie od 25 listopada 1944 r., nr obozowy: 20 386. Zwłoki rozpoznała żona Marta podczas ekshumacji 11 maja 1946 r. [3] Józef Ciesielski, ur. 1 lipca 1875 r., osadzony w obozie w Żabikowie 22 grudnia 1944 r., nr obozowy 21 029. Przebywał w baraku L. [4] Ks. Bolesław Jordan, ur. 30 marca 1899 r. w Grudziądzu, syn Józefa i Antoniny z d. Karczmarek. Święcenia kapłańskie uzyskał 22 grudnia 1922 r. Osadzony w Żabikowie 17 listopada 1944 r., nr obozowy: 20 233. [5] Chodzi o więźniów politycznych z Żabikowa. [6] W świetle faktów historycznych wiemy, że ewakuowano obóz w nocy z 19 na 20 stycznia 1945 r.

Likwidacja obozu żabikowskiego

Hasło do przygotowania ewakuacji Więzienia Policji Bezpieczeństwa i Wychowawczego Obozu Pracy Posen-Lenzingen zostało ogłoszone w piątek, 19 stycznia 1945 r. pomiędzy godziną 18.00 a 19.00. Przygotowania do ewakuacji więźniów rozpoczęto około godziny 20.00. Wtedy to załoga obozowa dokonała przeglądu cel barakowych, po czym nakazano natychmiastowo umieścić wszystkich chorych w baraku H. Spośród osadzonych w obozie wyznaczono 50-osobową grupę więźniów. Po otrzymaniu cywilnej odzieży skierowano ich do prac związanych z przygotowaniem ewakuacji. Wskazani więźniowie z kancelarii, biur administracyjnych i magazynu wynosili wszystkie dokumenty i akta obozowe, które składano w miejscu wskazanym przez gestapowców – obok baraku zwolnień i przyjęć. Gdy wszystkie dokumenty były już zgromadzone na placu, załoga obozowa podpaliła je. Około godziny 22.00 zarządzony został apel dla więźniów osadzonych w baraku H (z wyjątkiem cel H1 i H2), I oraz L. Do ustawionych na placu obozowym więźniów przemawiał wyższy rangą funkcjonariusz SS, prawdopodobnie komendant obozu Alfred Hugo Dietze, który oświadczył, że obóz musi być opróżniony i wszyscy zostaną ewakuowani w głąb Rzeszy. Według niektórych relacji byłych osadzonych w Żabikowie miejscem docelowym miał być obóz Schwetig (Świecko). Natomiast inni więźniowie podają w swoich zeznaniach, że celem marszu był Frankfurt nad Odrą. Dietze nakazał zachowanie całkowitego spokoju i poinformował, że ewakuacja przebiegać ma dwuetapowo. Dalszy rozwój wydarzeń miał bardzo dramatyczny przebieg. Strony ze spisu z księgi depozytów nowo przybyłych więźniów obozu z widoczną datą 19 stycznia 1945 r., tj. z ostatniego dnia funkcjonowania obozu, 1945 r. Ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej w WarszawieZe wspomnień Jana Dachtery, byłego więźnia, na temat ewakuacji kolejowej obozu karno-śledczego w Żabikowie w styczniu 1945 r.[1]   Tego dnia późnym wieczorem wszedł do naszego baraku nasz Raportführer i dał rozkaz, by ze wszystkimi swoimi rzeczami natychmiast stawić się na placu apelowym. Od przechodzącego obok „klucznika” dowiedziałem się szeptem, że Rosjanie są pod Gnieznem, a więc mamy ewakuację naszego obozu. Kiedy ustawiłem wszystkich w dwuszeregu „na baczność”[2] i podszedłem do niego, by złożyć raport, zapytał mnie jedynie, czy wszyscy się stawili? Na moją odpowiedź, że jednego brak, bo leży chory w baraku, kazał mi całość prowadzić przed gmach komendantury. On zaś udał się do naszego baraku i wkrótce słyszałem dwa strzały rewolwerowe i biedak ten już nie żył. Niestety jego nazwiska nie pamiętam.; Przed gmachem komendantury wszystkich wywołano alfabetycznie zgodnie z posiadaną przez nich kartoteką i tak musieliśmy się ustawić. Za parkanem widać było stosy palących się akt obozowych. Kiedy wszystkich wyczytano, również z innych baraków nastąpił wymarsz z obozu Żabikowo w kierunku Lubonia.W baraku zwolnień i przyjęć rozstrzelano więźniów politycznych. Ten sam los spotkał chorych i słabych przebywających w celi H1 (tj. w izbie chorych). Więźniowie skierowani do prac związanych z likwidacją obozu widzieli, jak gestapowcy wyciągali z izby chorych więźniów rozkazując im usiąść przodem do palącego się ogniska. Następnie wszystkich zamordowano. W dniu likwidacji obozu rozstrzelano także dezerterów z wojska niemieckiego osadzonych w celi H2, którzy stoczyli krótką potyczkę z załogą obozową. Ciała ich wszystkich nakazano więźniom wrzucić do palącego się ognia. Załoga obozowa niszcząc wszelkie ślady swojej zbrodniczej działalności polewała pozostałe baraki paliwem i podpalała je. Podłożono ogień także pod barak Abgangszelle, w którym złożono ciała rozstrzelanych więźniów politycznych. W likwidacji obozu udział brała oddelegowana do tego celu grupa około 20 esesmanów. Określano ją „grupą gestapo z Łodzi”. Zwęglone zwłoki więźniów zamordowanych w dniu likwidacji obozu w  Żabikowie w baraku zwolnień i przyjęć. Fot. Władysław Kinitz, 1945 r. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie Zgliszcza drewnianych baraków na terenie byłego obozu karno-śledczego w Żabikowie, które spłonęły w dniu likwidacji obozu. Fot. Władysław Kinitz, 1945 r. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w ŻabikowieOkoło północy z 19 na 20 stycznia 1945 r. zarządzono apel więźniów osadzonych w sektorze politycznym. Więźniów wyprowadzono z baraków oznaczonych literą K, J, L, H (osadzonych w celach H1 i H2 wcześniej wymordowano). Zgromadzono ich przed barakiem administracyjnym, gdzie dokonano szczegółowego sprawdzenia stanu osobowego. W tym czasie załoga obozowa dokonała przeglądu cel. Andrzej Brajer, więzień Żabikowa, ocalony i uratowany w dniu likwidacji obozu, na zdjęciu widoczny z polską sanitariuszką Katarzyną Gryczką. Fot. Władysław Kinitz, 1945 r. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w ŻabikowieZe wspomnień Jeana Majerusa, byłego więźnia, na temat likwidacji obozu i ewakuacji kolejowej więźniów z Żabikowa do KL Sachsenhausen w styczniu 1945 r. Pierwszy transport opuszcza obóz około drugiej w nocy. Szybko musimy jeszcze załadować bagaż, zniszczyć instalacje obozowe. Później dostajemy rozkaz: wszyscy na powrót do baraku! Niemieccy więźniowie pozostają w odwszawialni! Co teraz będzie […] Nagle podchodzi Roger i przekazuje informację o rozpoczęciu likwidacji obozu. Wypadamy na zewnątrz. Na pierwszy rzut oka nie zauważamy niczego szczególnego; chwilę później na placu przed barakiem „zwolnień i przyjęć” widzimy ognisko, wokół którego siedzi w kucki około 20 więźniów. Zaczynają nucić jakąś smutną pieśń. Są to słabi i chorzy Polacy z baraku chorych H1. SS-mani starają się ich uciszyć: na próżno, pieśń staje się coraz głośniejsza i za chwilę rozlega się nad całym obozem. Zauważamy, że od czasu do czasu podnosi się jeden więzień, aby zniknąć w celi i nie pojawić się więcej. […] kolejno jeden po drugim, więźniowie udają się w ostatnią drogę […]. Głuchy odgłos strzału z pistoletu ledwo do nas dochodzi […]”.Relacja byłej więźniarki Zofii Skirmunt-Młokosiewicz na temat ewakuacji obozu z Żabikowa do Sachsenhausen[3]   Wreszcie drzwi zostały otwarte i na rozkaz wachmanki zaczęłyśmy opuszczać nasz barak. Głęboka noc, lecz cały obóz oświetlony był pożarem, palił się barak po prawej stronie, barak w którym znajdowali się dezerterzy niemieccy. Milczący tłum więźniów ustawiony w szeregach przy bramie trwał w bezruchu, czekał na otwarcie jej. Szeptano po cichu wiadomość o wymordowaniu izby chorych, o wykończeniu po krótkiej walce z gestapo dezerterów niemieckich. Nie chciałyśmy dać wiary tej strasznej wiadomości. Pochód rozpoczynały kobiety z Arbeitskolumny, nasza D5 w liczbie około 50 kobiet, potem szli mężczyźni również z Arbeitskolumny. Mijaliśmy uśpione domy w Żabikowie pozostawiając w tyle łunę obozu. Gdy doszliśmy do szosy górczyńskiej, długi wąż więźniów otoczony strażami z bronią rozciągał się przynajmniej na kilometr.    Więźniowie zamordowani w dniu likwidacji obozuStanisław Jakubiak, osadzony w Żabikowie od 23.11.1944 r., nr 20 350, na początku stycznia 1945 r. zachorował, umieszczony w izbie chorych, gdzie przebywał do ewakuacji, prawdopodobnie zabity i spalony na terenie obozu Zbigniew Kasztelan, żołnierz AK, lekarz, więzień Żabikowa, osadzony w baraku H, skazany na śmierć 5.01.1945 r., rozstrzelany w dniu likwidacji obozu Wiktor Halfar, członek Polski Niepodległej i Armii Krajowej, rozstrzelany podczas ewakuacji obozu w Żabikowie 20.01.1945 r. Leon Ferlas, więzień Żabikowa, zginął wraz z innymi więźniami umieszczonymi w izbie chorychStefan Zawielak, więzień Żabikowa od 26.07.1944 r., rozstrzelany w nocy z 19 na 20.01.1945 r. Stanisław Olenderek, zginął podczas likwidacji obozu żabikowskiego Kazimierz Młokosiewicz, aresztowany dwukrotnie wraz z żoną i córkami w związku z działalnością syna Jerzego. Więzień Żabikowa od 14.07.1944 r. oraz 11.11.1944 r., nr obozowy 17 435 i 20 075. Zastrzelony w czasie ewakuacji, tuż za bramą obozu Jan Lechert, więzień Żabikowa od 27.07.1944 r., nr obozowy 17768, w dniu 5.01.1945 r. skazany na śmierć, osadzony w tzw. Bunkrze, w czasie ewakuacji prawdopodobnie rozstrzelanyMichał Marianowski, członek Kompanii Obrony Narodowej, więzień Żabikowa od 5.09.1944 r., nr obozowy 18 679, skazany na śmierć i prawdopodobnie rozstrzelany 20.01.1945 r. Alojzy Mrozek, żołnierz AK, więzień Żabikowa od 6.01.1945 r., nr 21 323, osadzony w baraku L, zginął w nieznanych okolicznościach w przededniu ewakuacji Mieczysław Zakrzewski, członek konspiracji, podoficer zawodowy, jego zwłoki zostały spalone w obozie podczas ewakuacji[1] Archiwum Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie, sygn. L/383. [2] Jan Dachtera był „starszym celi” – do jego obowiązków należały sprawy porządkowe i organizacyjne w podległej celi, np. stałe meldowanie (codziennie rano i wieczorem) o stanie liczebnym więźniów aktualnie w niej przebywających.  [3] AMMŻ, sygn. L/360.

Egzekucje więźniów obozu w Żabikowie w styczniu 1945 r.

W styczniu 1945 r., w obliczu zbliżającej się ofensywy wiślańsko-odrzańskiej Armii Czerwonej, dokonano egzekucji, w tym na żołnierzach Armii Krajowej Okręgu Poznań. W dniu 5 stycznia 1945 r. około godz. 8.30 rozstrzelano pięć nieznanych kobiet, przypuszczalnie łączniczek radzieckiego zwiadu. Zwłoki tego samego dnia dostarczono do krematorium w Poznaniu.W dniu 5 stycznia 1945 r. na cmentarzu parafialnym w Żabikowie rozstrzelany został: ppor. Stanisław Brzóska (ps. „Sokół”, „Biały”), członek Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowejppor. Stanisław Brzóska (ps. „Sokół”, „Biały”), członek Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), AKW dniu 8 stycznia 1945 r. w egzekucji na terenie obozu rozstrzelany został: ppor. Ignacy Wachowicz (ps. „Wach”), oficer sztabu Inspektoratu Rejonowego AK Leszno. Pochowano go na cmentarzu w Żabikowie. ppor. Ignacy Wachowicz (ps. „Wach”), oficer sztabu Inspektoratu Rejonowego AK Leszno. Pochowano go na cmentarzu w Żabikowie  W dniu 9 stycznia 1945 r. na cmentarzu parafialnym w Żabikowie rozstrzelano 18 żołnierzy AK z inspektoratów rejonowych Leszno i Środa Wielkopolska, m.in zginęli: por. Antoni Filipowski (ps. „Filip”), zastępca inspektora rejonowego w Lesznie;  ppor. Maksymilian Lewandowski (ps. „Maks”), szef sztabu w Obwodzie AK Leszno. por. Antoni Filipowski (ps. „Filip”), zastępca inspektora rejonowego w Lesznie ppor. Maksymilian Lewandowski (ps. „Maks”), szef sztabu w Obwodzie AK LesznoW dniu 12 stycznia 1945 r. na cmentarzu parafialnym w Żabikowie rozstrzelano 12 członków AK, głównie z Inspektoratu Rejonowego Leszno, m.in. zginął: chor. Feliks Hołdys (ps. „Różyczka”), oficer organizacyjny AK w Środzie Wielkopolskiej. Zwłoki pochowano w zbiorowej mogile.W dniu 17 stycznia 1945 r., około godziny 16.00 zostali rozstrzelani: st. sierż. Stanisław Napierała (pseudonim „Ryś”), łącznik kolejowy Polski Niepodległej i AK Okręg Poznań; plut. chor. Anatol Runowski (ps. „Bohun”), członek PN/AK Poznań;  por. Bolesław Zieliński (ps. „Iwar”), oficer wywiadu AK; ppor. Kazimierz Taczanowski (ps. „Jerzy”), członek PN/AK Poznań; Jan Gerard, członek PN/AK Poznań; plut. Marian Madajewski (ps. „Janusz”), członek PN/AK Poznań; pchor. Lech Palinkiewicz (ps. Ekspedyt”), łącznik z Inspektoratu Rejonowego Środa Wielkopolska; sierż. Szczepan Rybak (ps. „Jeż”), organizator placówki zrzutowej „Proso” w Inspektoracie Rejonowym AK Środa Wielkopolska.    Zwłoki w dniu 20 stycznia 1945 r. spalono w baraku zwolnień i przyjęć (niem. Abgangszelle).st. sierż. Stanisław Napierała (pseudonim „Ryś”), łącznik kolejowy Polski Niepodległej i AK Okręg Poznań plut. chor. Anatol Runowski (ps. „Bohun”), członek PN/AK Poznańppor. Kazimierz Taczanowski (ps. „Jerzy”), członek PN/AK Poznań plut. Marian Madajewski (ps. „Janusz”), członek PN/AK Poznańpchor. Lech Palinkiewicz (ps. „Ekspedyt”), łącznik z Inspektoratu Rejonowego Środa Wielkopolska sierż. Szczepan Rybak (ps. „Jeż”), organizator placówki zrzutowej „Proso” w Inspektoracie Rejonowym AK Środa Wielkopolska

Wymordowanie ostatnich więźniów obozu zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem

W tym samym czasie zgładzono ostatnich więźniów w obozie Kulmhof w Chełmnie nad Nerem. Pierwszy na ziemiach okupowanej Polski niemiecki obóz zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem rozpoczął swoje funkcjonowanie 8 grudnia 1941 r. Złożone z członków SS oraz funkcjonariuszy niemieckiej żandarmerii SS-Sonderkommando Kulmhof dokonało w latach 1941‒1944 eksterminacji ludności żydowskiej z gett w Kraju Warty. Od stycznia 1942 r. przywożono do Kulmhof także Romów, osadzonych w wydzielonym obozie znajdującym się na terenie getta w Łodzi (Ziegeunerlager) oraz Żydów z łódzkiego getta, wśród których znajdowali się także Żydzi z Niemiec, Czech, Austrii i Luksemburga. Eksterminacja dokonywana była w specjalnych samochodach-komorach gazowych. Ciała ofiar wywożono do oddalonego o 4 km od Chełmna lasu rzuchowskiego, w którym zwłoki wrzucano do dołów wykopanych przez żydowskich więźniów. Od lipca 1942 r. Niemcy – ze względu na groźbę wybuchu epidemii – zdecydowali się na palenie ciał w polowych krematoriach.  11 kwietnia 1943 r. nastąpiła przerwa w funkcjonowaniu obozu zagłady Kulmhof, lecz wznowił on działalność wiosną 1944 r. w związku z podjętą przez władze hitlerowskie decyzją o ostatecznej likwidacji getta w Łodzi. W tym okresie przybyło 10 transportów Żydów łódzkich, których mordowano sukcesywnie w lesie rzuchowskim i tam palono ich ciała. 14 lipca przybył ostatni transport z getta łódzkiego, kończący akcję eksterminacyjną w Chełmnie. Na miejscu pozostała część załogi SS-Sonderkommando Kulmhof oraz grupa około 47 Żydów, których zamknięto w spichlerzu mieszczącego się obok zburzonego pałacu w Chełmnie.Spalone wnętrze spichlerza, w którym Niemcy spalili w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. ostatnich żydowskich więźniów obozu zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem, 1945 r. Ze zbiorów Muzeum byłego niemieckiego Obozu Zagłady Kulmhof w Chełmnie nad NeremW nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., w obliczu zbliżania się armii radzieckiej, przystąpiono do ostatecznej likwidacji pozostałości po dawnym obozie zagłady Kulmhof i wymordowania przebywających w spichlerzu Żydów. Wykazujący się szczególnym okrucieństwem wobec przywożonych do Kulmhof Żydów SS-Hauptscharführer Willi Lenz rozpoczął wyprowadzanie piątkami Żydów ze spichlerza, których następnie mordowano strzałem w tył głowy. Pozostali w spichlerzu Żydzi postanowili się zbuntować. Gdy Lenz wraz z żandarmem o nazwisku Haase weszli do środka, by wyprowadzić kolejną piątkę, więźniowie żydowscy rzucili się na nich i rozbroili. Haase został zastrzelony, Lenz miał zostać powieszony przez zbuntowanych Żydów, którzy z wcześniej zabranej im broni oddali strzały w kierunku czekających na zewnątrz członków SS‑Sonderkommando Kulmhof. Niemcy, w odpowiedzi na spontaniczny bunt, postanowili podpalić budynek spichlerza wraz z przebywającymi tam Żydami, a następnie otworzyli ogień do wszystkich, którzy próbowali ratować się ucieczką. Zagładę ostatnich więźniów Kulmhof przeżyło tylko dwóch: Szymon Srebrnik i Mordechaj Żurawski, którzy po zakończeniu wojny zeznawali w śledztwie dotyczącym ludobójstwa w Chełmnie nad Nerem.

Likwidacja więzienia Radogoszcz w Łodzi

Po wkroczeniu żołnierzy Armii Czerwonej na ziemie polskie, 20 lipca 1944 r. wyższy dowódca SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie (Der Höhere SS und Polizeiführer), SS-Obergruppenführer Wilhelm Koppe wydał rozkaz wywózki wszystkich osadzonych w obozach i więzieniach policji bezpieczeństwa w miastach, do których zbliżały się wojska radzieckie. W tym samym dokumencie zawarta została instrukcja, w której zaznaczono, że w przypadku niemożliwości wywózki, należy wymordować osadzonych oraz spalić ich ciała lub wysadzić wraz z budynkiem więziennym. Dotychczas nie udało się ustalić, czy taki rozkaz wydano w odniesieniu do Kraju Warty. Jednak ewakuacji niemieckiej ludności cywilnej oraz niemieckich urzędów z tego obszaru towarzyszyła także likwidacja wszystkich hitlerowskich więzień i obozów. Więźniów ewakuowano w kierunku Niemiec, lecz w niektórych miejscach, jak np. w więzieniu Radogoszcz w Łodzi, wymordowano prawie wszystkich osadzonych. Rozszerzone Więzienie Policyjne Radogoszcz (Erweitertes Polizeigefängnis Radegast) w Łodzi, funkcjonujące w dawnej fabryce Samuela Abbego, było miejscem osadzenia przez niemieckie władze policyjne mieszkańców Łodzi oraz ludności z powiatów łódzkiego, brzezińskiego, łaskiego i wieluńskiego. 1 lipca 1940 r. fabrykę Abbego wyznaczono na więzienie podległe łódzkiemu Prezydium Policji (Polizeipräsidium). Komendantem więzienia został porucznik policji (Revierleutnant) Walter Pelzhausen. W marcu 1943 r. więzienie na Radogoszczy połączono z obozem karnym, znajdującym się w łódzkiej dzielnicy Sikawa i odtąd nosiło urzędową nazwę Erweitertes Polizeigefängnis und Arbeitserziehungslager (Rozszerzone Więzienie Policyjne i Wychowawczy Obóz Pracy). Na radogoskie więzienie składał się trzypiętrowy budynek fabryczny, w którym osadzeni zostali więźniowie, duża hala pełniąca funkcje gospodarcze, kompleks zabudowań gospodarczych oraz dwupiętrowy pałacyk, w którym urzędowała załoga więzienia. Wśród więźniów Radogoszczy znajdowały się osoby oskarżone o złamanie niemieckiego prawa dotyczącego ludności polskiej, uciekinierzy z robót przymusowych, Polacy oskarżeni o próbę nielegalnego przekroczenia granicy pomiędzy Krajem Warty a Generalnym Gubernatorstwem, osoby przywiezione z ulicznych łapanek oraz więźniowie polityczni. Więźniów wysyłano do więzień w Sieradzu, Łęczycy i Wieluniu, do obozu karnego w Ostrowie Wielkopolskim oraz do obozów koncentracyjnych Dachau, Auschwitz, Gross-Rosen oraz Mauthausen-Gusen.Spalony budynek Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz (Erweitertes Polizeigefängnis Radegast) w Łodzi, w którym w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. Niemcy dokonali masakry więźniów, 1945 r. Ze zbiorów Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, Oddział Martyrologii RadogoszczW nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., w związku ze zbliżaniem się armii radzieckiej do Łodzi, Niemcy przystąpili do likwidacji więzienia. Według relacji świadków straż więzienną wspierały posiłki sprowadzone z zewnątrz. Po północy oddziały niemieckie wtargnęły do cel znajdujących się na parterze trzypiętrowego budynku i wymordowały znajdujących się w nich więźniów, m.in. funkcyjnych i chorych, za pomocą bagnetów i pistoletów. Potem na trzecim piętrze ogłoszono zbiórkę więźniów i nakazano im wyjść piątkami na dziedziniec więzienia, a następnie otworzono do nich ogień z karabinów maszynowych. Reszta więźniów uciekła z powrotem, wówczas Niemcy wkroczyli na sale znajdujące się na pierwszym oraz drugim piętrze i dokonali masakry więźniów. Przebywający na trzecim piętrze więźniowie podjęli walkę w swojej obronie. Niemcy uciekli z budynku, który następnie podpalili. Cały budynek zajął się ogniem. Więźniowie próbowali uciekać na dach i przeskakiwać na dachy sąsiednich budynków lub na tyły więzienia. Podczas ucieczki ginęli od kul strzelających do nich Niemców. Strzelano także do tych, którzy próbowali podejść do okien, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Niektórzy schronili się w  pustej strażnicy, gdzie zostali następnie obrzuceni granatami. Kilku uratowało się, wskakując do rezerwuaru z wodą znajdującego się na trzecim piętrze. Akcja oddziałów niemieckich w więzieniu na Radogoszczy trwała przez cały dzień 18 stycznia 1945 r. Następnego dnia do Łodzi wkroczyły oddziały radzieckie.  Spośród 1500 więźniów znajdujących w dniu likwidacji w więzieniu na Radogoszczy, masakrę przeżyło 30 więźniów. 28 lutego 1945 r. na pobliskim cmentarzu św. Rocha pochowano w dwóch mogiłach zbiorowych szczątki zamordowanych więźniów. Komendant więzienia Walter Pelzhausen stanął przed polskim sądem w Łodzi we wrześniu 1947 r. i został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 1 marca 1948 r.

Likwidacja obozu START

WYSTAWA ONLINE Likwidacja obozu karno‑śledczego w Żabikowie i ewakuacja więźniów do KL Sachsenhausen w styczniu 1945 r.Zapraszamy!Autorzy scenariusza, autorzy tekstu: Renata Wełniak, Jacek Nawrocik Wybór archiwaliów: Renata Wełniak, Jacek Nawrocik Konsultacja naukowa i merytoryczna: dr Anna Ziółkowska Redakcja językowa: Janina Chodera Opracowanie graficzne: Katarzyna Spychał, Krzysztof Spychał Materiały archiwalne, fotografie ze zbiorów: Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi