Kontakt ze światem zewnętrznym
WYSTAWA ONLINE
Kontakt ze światem
Kontakt ze światem zewnętrznym
Osadzenie w obozie oznaczało dla więźnia całkowitą izolację i utratę wszelkich kontaktów z bliskimi oraz przyjaciółmi. Dla rodzin osób zatrzymanych był to czas wielkiego niepokoju, obawy o los swoich krewnych i wyczekiwania na jakąkolwiek informację z miejsca osadzenia. Więzień obozu w Żabikowie mógł legalnie skontaktować się z rodziną, wysyłając jedynie kartę pocztową. Jej treść mogła być napisana wyłącznie w języku niemieckim, a następnie była poddana cenzurze obozowej.
Ograniczona ilość miejsca na treść na karcie pocztowej oraz kontrola cenzorska przyczyniły się do tego, że więźniowie w sposób powściągliwy przekazywali informacje rodzinie, ograniczając je do minimum. Korespondencję więźniarską cechowała również niewielka ilość podejmowanych wątków tematycznych i szablonowe sformułowania. Więźniowie w przekazywanych wiadomościach zapewniali rodzinę o swoim dobrym stanie fizycznym i psychicznym, dopytywali się o bliskich oraz domowników, a także prosili o przysłanie im do miejsca osadzenia żywności lub odzieży. Kończąc swe listy prosili bliskich o modlitwę za nich. Na niektórych kartach pocztowych wypisana była maszynowo już gotowa wiadomość, która brzmiała: Ich bin jezt im Lager. Mir geht es gut. Schickt bitte Wäsche und Lebensmittel. Beachtet bitte die Vorderseite. Herzlichen Gruss (Jestem teraz w obozie. Nic mi nie jest. Proszę wysłać bieliznę i jedzenie. Proszę zwrócić uwagę na przednią stronę. Serdeczne pozdrowienia). Pod wyżej wymienioną wiadomością widniał odręczny podpis osadzonego.
Fragment ogrodzenia z widoczną wieżą strażniczą znajdującą się poza terenem obozowym od strony zachodniej, marzec 1945 r., fot. Zbigniew Zielonacki. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie
Pisanie wiadomości przez więźniów nie było sprawą łatwą. Sporym utrudnieniem był przymus prowadzenia korespondencji w języku niemieckim (tylko niewielka część więźniów biegle posługiwała się tym językiem). O słabej znajomości języka niemieckiego świadczą błędy językowe widoczne w treści korespondencji bądź też zdania zapisane w sposób fonetyczny, które sugerowały pomoc ze strony innego więźnia, posługującego się tym językiem. Ponadto więźniowie świadomie unikali tematów „niewłaściwych”, które mogłyby spowodować, że karta pocztowa nie przejdzie cenzury i nie zostanie wysłana do adresata.
Uwaga!
Więźniowie aresztu ochronnego mogą co 4 tygodnie napisać kartkę w języku niemieckim i raz w miesiącu otrzymywać pocztę w języku niemieckim. W każdy wtorek w godz. 9-11 przyjmowane są paczki w Więzieniu Policji i Wychowawczym Obozie Pracy Poznań-Junikowo Mallwitzer-Weg nr 10. Paczki mogą zawierać: mydło, pastę do zębów, nić, przędzę, wełnę do cerowania, pastę do butów i żywność. W miesiącach zimowych należy przesyłać jak najcieplejszą bieliznę. Należy dołączyć spis zawartości przesyłki. W przypadku wykorzystania przesyłek niezgodnie z przeznaczeniem do przekazywania grypsów, wyrobów tytoniowych, alkoholu, broni, narzędzi lub innych niedozwolonych przedmiotów, nadawca zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Adresatowi zostanie wówczas odebrana możliwość otrzymywania kolejnych paczek. Taka paczka będzie podlegać konfiskacie. Paczek z Poznania nie wolno przekazywać za pośrednictwem poczty.
Administracja.
V.-D. 1827. 44.
Kartka pocztowa napisana przez Edwarda Mateckiego w sposób fonetyczny – zgodnie z wymową w języku niemieckim, 1944 r. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie
Kartka pocztowa z wydrukowaną treścią: Jestem teraz w obozie. Nic mi nie jest. Proszę wysłać bieliznę i jedzenie. Proszę zwrócić uwagę na poprzednią stronę., ok. 1944 r. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie
Osadzeni starali się także nielegalnie przekazywać wiadomości swoim krewnym w formie grypsów, które były najczęściej wysyłane w drodze do pracy poza teren obozu, podczas deportacji do obozów koncentracyjnych. Przekazywanie grypsu wymagało sporej odwagi zarówno ze strony osadzonych, jak i tych, którzy dostarczali je rodzinom.
Kartka pocztowa napisana przez Kazimierza Wyrembka do rodziny – ze względu cenzurę obozową autor tekstu dokonał widocznych zamazań – została wysłana w dniu 21.09.1944 r. Ze zbiorów Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie
„Bardzo dużym przeżyciem dla każdej z nas był kontakt z domem. Na wieści czekało się z utęsknieniem i wielką niecierpliwością. Raz w miesiącu wolno nam było napisać kartkę w języku niemieckim. Rodziny nie mogły do nas pisać. Nie każda z nas znała na tyle język niemiecki, aby prowadzić korespondencję – pomocą służyły wówczas koleżanki. Nieocenione przysługi oddawały tutaj zwłaszcza Irena Dalska i Irena Tarnowska.
Dbałyśmy, aby każda kartka była napisana poprawnie po niemiecku – obawiałyśmy się bowiem, że cenzor, wściekły z powodu błędów, może wyrzucić ją do kosza. Także treść układałyśmy bardzo starannie; obok normalnych wieści – że czujemy się dobrze, jesteśmy zdrowe itp. – starałyśmy się przemycić jakieś ważne wiadomości, np. z kim przebywamy, kogo i o czym zawiadomić. Nie wszystkie kartki dochodziły do adresatów. Trudno było przy tym uzyskać potwierdzenie ich odbioru.
Ja miałam szczęście, gdyż moja korespondencja – z jednym chyba tylko wyjątkiem – doszła do mojej matki. Kartki te zachowały się do dzisiaj. Aby mieć jakieś potwierdzenie, że kartka doszła, w każdej prosiłam o przysłanie mi jakiegoś drobiazgu, na który matka na pewno sama by nie wpadła. Jeśli go w paczce znalazłam – wiedziałam, że kartka doszła.
Aleksandra Bielerzewska, Przetrwanie było naszą życiową dewizą, [w:] Pamiętniki ocalonych. Wspomnienia więźniów hitlerowskich miejsc kaźni w Wielkopolsce, oprac. Wojciech Jamroziak, Marian Olszewski, Poznań 1983, s. 62–63.